To jest wojna! Musimy stanąć do walki w obronie katolickich kościołów przed profanacją!

       Niech więc nad narodami powiewa jeden sztandar, sztandar Chrystusowy, niech nad narodami panuje jeden Król, Chrystus, któremu cześć i chwała na wieki.

       Więc chwyćmy dziś w czyste a silne dłonie sztandar Chrystusa-Króla i nieśmy go we wielkim, manifestacyjnym, publicznym pochodzie mimo pomruku nienawiści wrogów Chrystusowych poprzez ulice naszych miast i siół; niech wrogowie nasi widzą nas zorganizowanych i przekonanych.

       Niech potężnie biją dzwony, niech brzmią trąby, niech jarzą się świece a dumnie niech idą w pochodzie sztandary katolickie a z piersi tysięcy jak grzmot gromów niech bije pod strop nieba wielka wspaniała pieśń: My chcemy Boga, za wiarę damy życie, krew; „Błogosław, słodka Pani! Błogosław wszelki stan, my chcemy Boga! my poddani! On naszym Królem, On nasz Pan!”. 

X. Ignacy Czechowski, Dyrektor Misyj, Krótkie kazania na niedziele i święta całego roku. Poznań 1930. NAKŁADEM AUTORA. SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI ŚW. WOJCIECHA, ss. 582

Wczoraj w Warszawie na konferencji prasowej środowiska Ruchu Narodowego ogłoszono powstanie nowej formacji, złożonej z trzonu dotychczasowej Straży Marszu Niepodległości – Straży Narodowej. Celem tej nowej organizacji ma być przede wszystkim obrona miejsc kultu przed prowokacjami i profanacją ze strony rozszalałych, satanistycznych chord lewackiej zarazy, domagając się „prawa” do mordowania niewinnych ludzi – nienarodzonych dzieci, które w zeszłym tygodniu zostało uznane przez (upolityczniony przez PiS) Trybunał Konstytucyjny za sprzeczne z konstytucją „III RP”. Cała ich chora nienawiść i frustracja skupiła się przede wszystkim na świątyniach i miejscach kultu katolickiego, co dowodzi diabolicznego wręcz opętania tych ludzi, i wypowiedzenie przez nich wojny nie tylko politykom i tzw. „władzy”, ale przede wszystkim Bogu i Jego Prawu oraz Narodowi.

Niestety po raz kolejny widzimy całkowitą bierność ze strony aparatu państwowego tzw. „III RP”, służby nie reagują zupełnie na przestępstwa, nielegalne zgromadzenia, zakłócanie porządku publicznego, bezprawne blokowanie ruchu ulicznego, profanacje, bluźnierstwa, wulgaryzmy, akty nieobyczajne i obsceniczne, akty wandalizmu, przemocy, agresję słowną i fizyczną, groźby karalne, niszczenie mienia, zakłócanie kultu religijnego etc. Ta bierność zapewne nie jest przypadkowa, służby otrzymały z pewnością odgórne polecenie aby nie reagować. Doszło do tego że przyzwala się na nielegalne zgromadzenia, celowo zakłócające porządek publiczny, blokujące ulice, i utrudniające życie normalnym ludziom, podczas gdy tzw. policja stoi i się przygląda, albo wręcz asystuje… Ta bierność władzy jako żywo przypomina nam postawę centroprawicowych rządów w republikańskiej Hiszpanii w latach 30’tych XX wieku, co doprowadziło ostatecznie do wybuchu powstania. 

Całkowitą bierność pokazali również funkcjonariusze modernistycznego Neokościoła, którzy nie tylko nie wzywają swych wiernych do obrony miejsc kultu przed profanacją, ale wręcz przeciwnie, zniechęcają czy odsyłają tych, którzy przychodzą… Widać doskonale, że „hierarchowie” nowego „kościoła” są całkowicie ubezwłasnowolnieni i uzależnieni od decyzji politycznych podejmowanych przez masońskie rządy światowe, że grają tak naprawdę w jednej drużynie i im także zależy na zniszczeniu już nie tylko Wiary (bo tą dawno zniszczyli w umysłach szerokich mas na zbójeckim Soborze Watykańskim II) ale także wszelkiej moralności, oraz naszego materialnego dziedzictwa kulturowego i religijnego. Do kuriozalnej i skandalicznej sytuacji doszło m.in. w niedzielę (święto Chrystusa Króla) w Katowicach, gdzie modernistyczny funkcjonariusz miał wołać do zgromadzonych pod katedrą Chrystusa Króla obrońców (narodowców, konserwatystów, działaczy pro life), że „nie potrzebują ochrony”, a także nazwał ich „prowokatorami”, i wraz z policją namówił (czy raczej zmusił…) do opuszczenia terenu katedry. Następnie moderniści wydali oświadczenie w którym stwierdzili, że obrońcy „nie mieli żadnego pozwolenia” na przebywanie na terenach kościelnych… 

Po atakach na kościoły dokonanych przez lewacką dzicz niektórzy naiwni być może oczekiwali zdecydowanej reakcji modernistycznej „władzy naczelnej” na Wisłą – Konferencji Episkopatu Polski (czyli tzw. K[i]EPskich), ale oczywiście jak zwykle (poza kompromitującymi słowami „księdza” rzecznika, który stwierdził że „oni nie chcą tej wojny„, oraz o decyzji TK: „to była zła decyzja” [sic!]) nastała totalna cisza. Czy to powinno jednak kogoś w ogóle jeszcze dziwić? Patrząc na postawę hierarchii novus ordo wobec lewactwa, od wielu już lat, to norma. Po tym jak „kard.” Nycz ogłosił prezydenturę jawnej zwolenniczki aborcji Gronkiewicz-Walz „błogosławieństwem dla Warszawy„, a „abp” Głódź zezwolił na to, by w Bazylice w Gdańsku pochowano jawnego zwolennika aborcji i sodomii Adamowicza, milczenie tzw. hierarchów w sprawie profanacji świątyń i „mszy” novus ordo wydaje się być tylko logiczną konsekwencją. Jak do tego dołożymy torpedowanie przez „arcybiskupów” Gądeckiego, Rysia czy Budzika inicjatywy „Stop lgbt”, czy bronienie przez „księży” Wierzbickiego i Bonieckiego lewicowego bandyty Michała Sz. ps. Margot, to czarno na białym widać, że tzw. hierarchia jest współwinna obecnej sytuacji. Kiedy w Gdańsku ktoś wybił szybę w synagodze, to miejscowy „biskup” brał udział w śmiesznej „uroczystości” odsłonięcia wstawionej szyby, zaś gdy lewacka hołota profanuje świątynie, „biskupi” pozamykali się w pałacach. Czego katolicy powinni oczekiwać od prawdziwych biskupów i kapłanów? Przede wszystkim odwagi. To właśnie oni powinni stanąć obok wiernych przed świątyniami broniąc ich przed profanacją. Natychmiast powinni też obłożyć ekskomuniką wszystkich popierających aborcję i dopuszczających się profanacji świątyń, a kapłanom nakazać by podczas sprawowania sakramentu pokuty dopytywali wiernych o stosunek do aborcji i w przypadku jej popierania nie udzielali rozgrzeszania. Milczenie i brak zdecydowania wobec zła jest tym samym co współpraca ze złem. „Kto nie przeciwstawia się złu, jest współwinnym zła”. 

Modernistyczni „wierni”, liberalni „katolicy”, również nie palą się jednak masowo do obrony kościołów. Herezje liberalizmu, pacyfizmu, ekumenizmu i modernizmu, „lajtowego” neokatolicyzmu, dobroludzizmu, piekielne duchy „Soboru”, „Asyżu”, „Taize”, „Lednicy”, „kremówkowego papieża”, poważne zaniedbania, błędy i braki w katechizacji i nauczaniu z ambon od ponad 50 lat, „nowa ewangelizacja” (a raczej judeizacja, protestantyzacja i laicyzacja), zaniechanie nauki o grzechu, jego skutkach, karze za grzechy, piekle i Boskiej Sprawiedliwości, fałszywie pojęte, niczym nie ograniczone „miłosierdzie Boże”, wszechobecny liberalizm, relatywizm moralny i subiektywizm, a w końcu, przede wszystkim – zatrute owoce Vaticanum II – fałszywy ekumenizm i wolność religijna, spowodowały całkowitą niechęć, czy wręcz pogardę neokatolików do jakiejkolwiek walki w obronie Wiary i wartości chrześcijańskich, których sami już nie posiadają. Potrafią jedynie już tylko modlić się do swoich dwóch nowych bożków – patronów ich nowej religii – św. Spokoju i św. Dialogu. Zarażeni modernistycznym pacyfizmem i fałszywie pojętą „tolerancją” i „miłością bliźniego” wręcz brzydzą się przyjąć bohaterskiej, heroincznej postawy katolików – powstańców w Wandei, Cristeros w Meksyku, czy Krzyżowców XX wieku z Ostatniej Krucjaty w Hiszpanii, którzy nie lękali się walczyć i ginąć dla Chrystusa, ale też, jeśli była taka konieczność, zabić niesprawiedliwego napastnika. Gdzie się teraz podziali ci wszyscy „Wojownicy Maryi” i inni przedstawiciele śmiesznych, teatralnych organizacji, które są raczej parodią i karykaturą prawdziwego chrześcijańskiego ducha Chrystusowego Rycerstwa i walki.

Pojawiły się jednak głosy, że jako integralni Rzymscy Katolicy, nie powinniśmy zajmować się obroną posoborowia, a jedynie bronić „Tradycji Katolickiej”. Tyle tylko, że w tym przypadku chodzi nie o obronę instytucji „kościoła soborowego”, a raczej o obronę katolickich miejsc kultu, w którym znajdują się nasze katolickie ołtarze, relikwie Świętych Pańskich, obrazy i figury przed którymi modlili się nasi ojcowie i dziadowie. One nie są, nie były i nigdy nie będą posoborowe, lecz katolickie… Mimo iż od ponad 50 lat nie ma w nich prawdziwego, katolickiego kultu, mimo iż są zajmowane (okupowane) przez heretyków, to często wchodzimy przecie do tych kościołów nie tylko jako atrakcji turystycznych czy miejsc kultury i sztuki, ale także żeby się pomodlić, oczywiście kiedy nie odbywa się tam jakieś novusowe „nabożeństwo”, przypominające protestancką „wieczerzę” lub spotkanie loży masońskiej… Ale takich miejsc jak Jasna Góra czy Katedra Wawelska trzeba bronić, niezależnie od modernistycznych okupantów tych miejsc! Mamy nadzieję, że te kościoły wrócą kiedyś do swoich prawowitych właścicieli, i skończą się w nich profanacje modernistyczne – nowa „msza” etc. Ale musimy bronić ich przed całkowitym zniszczeniem i dewastacją, jaka miała miejsce w czasie wszystkich lewackich rewolucji, abyśmy mieli w przyszłości, jak Bóg da, do czego wracać!

Wzywamy więc wszystkich katolików – ludzi dobrej woli, do obrony [niegdyś] katolickich kościołów (czyli tych wybudowanych i konsekrowanych do 1958 r. – modernistyczne baraki sekty novus ordo zostawmy w spokoju… św. Spokoju). Nam nie wolno ustąpić! Być może moderniści będą nas chcieli zniechęcać, zdyskredytować a nawet wyrzucać, i to z pomocą służb państwowych, ale oni nie są prawowitymi właścicielami tych miejsc, nie mają do nich moralnego prawa, i nie należy przejmować się nimi, tylko robić swoje. Oni już odebrali swoją nagrodę…

W jednym tylko lewacy mają rację – tak, to jest wojna! Zarówno w znaczeniu metafizycznym, jest to odwieczna wojna dobra ze złem, w której oni stanęli jednoznacznie po stronie zła. Tą wojnę ostatecznie przegrają, i to jest pewne. Ale również w znaczeniu materialnym, doczesnym, w tej chwili oni wypowiedzieli nam – Polakom i Katolikom – wojnę. My tej wojny nie chcieliśmy, ale przystępujemy do niej. Podejmujemy rękawicę. Lewactwo chce wojny domowej w Polsce. Jak ta wojna się skończy? Tego jak na razie nie wiadomo. Z czysto ludzkiego punktu widzenia, nasza sytuacja jest marna. Nie mamy przywódców, nie mamy armii, nie mamy nawet zbyt dużo ludzi. Jednak BÓG JEST Z NAMI! Z Bożą pomocą, możemy zwyciężyć i zwyciężymy, jeśli taka jest Jego wola. Oby Bóg dał nam zwyciężyć w tej walce ze złem, tak jak zwyciężyliśmy w Hiszpanii w 1939 r. ! 

JEŚLI BÓG Z NAMI, KTÓŻ PRZECIWKO NAM!

NAD CAŁĄ POLSKĄ NIEBO JEST BEZCHMURNE!!!

Za SKiT im x. Piotra Semenenko

Prezes Stowarzysznia, 

Redaktor naczelny „Myśli Katolickiej” i „Tenete Traditiones”

Michał Mikłaszewski

Gliwice, 27 X AD 2020, w wigilię Śś. Ap. Szymona i Judy Tadeusza

Opublikowane przez mimikla95

Rzymski Katolik, anty-modernista, Polak, nacjonalista i tradycjonalista, dumny ze swej świętej, jedynej prawdziwej, katolickiej Wiary i ze swojej Polskości!

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij